piątek, 27 września 2013

Rimmel: Ready, Aim, Paint!

Po ciężkim okresie intensywnej nauki z czystym sercem wracam do ćwiczeń oraz blogowania.
Na rozgrzewkę recenzja czerwonej piękności z Rimmel'a.


Bez wątpienia czerwony kolor należy do moich ulubionych na paznokciach. Tym razem jest to nr 315 Ready, Aim, Paint!

Pojemność: 8ml
Cena: ok. 10-11zł
Dostępność: Rossmann

Kolor: piękna czerwień, taka jakby z delikatną malinką, nie jest to z pewnością taka krwista czerwień.

Konsystencja: bardzo przyjemna, nie za gęsta, nie za wodnista. Nie powinna stwarzać problemów.
Nakładanie: lakier posiada szeroki pędzelek, który bardzo pomaga w szybkim rozprowadzaniu.
Krycie: jedna warstwa daje w miarę zadowalające krycie, jednak ja w każdym lakierze preferuje nałożenie dwóch.

Wysychanie: szybko wysycha, kilka minut.
Zmywanie: jak na czerwony lakier zmywa się przyzwoicie i praktycznie bezproblemowo. Obawiam się jednak o przebarwienia płytki.
Trwałość: mniej więcej po 3 dniach pojawiają się starte końcówki, ale nie zauważyłam u siebie aby lakier miał tendencję do odpryskiwania.
Ogólne wrażenie: bardzo polubiłam ten lakier, piękna czerwień, łatwa aplikacja. Na pewno skuszę się też na jeszcze niejedną 60 sekundówkę z Rimmela'a. Myślę, że wielu osobom przypadnie on do gustu.










czwartek, 12 września 2013

Kolejne denko

Tyle spraw na głowie, a na mój pech obudził się we mnie akurat teraz drzemiący przeogrooomny leniuch :(
Jednak te zalegające opakowania wyjątkowo mnie drażniły, stąd już post o denku :)


 Zgodnie ze swoją obietnicą sukcesywnie pomniejszam kolekcję lakierów do paznokci, tym razem też się udało. :)



- żel do golenia Sensual, Joanna. Świetny, niska cena. Wersja z miodowym melonem przyjemnie pachnie jak na taki produkt, czego nie mogę powiedzieć o wersji rumiankowej, która niemiłosiernie drażniła moje nozdrza. Produkt po wyciśnięciu i roztarciu tworzy piankę, jest bardzo wydajny. Polecam.


- płyn do płukania jamy ustnej, Prokudent. Nie lubię. O ile zieloną wersję jakoś toleruję, tak tej nie mogę. Daje nieprzyjemny, ostry posmak.

- balsam do ciała, Fa. Bardzo szybko się wchłania i przyjemnie pachnie, jednak nawilżenie nawet jak na balsam jest niewielkie.

- serum antycellulitowe, Eveline. Mój lipcowy ulubieniec, kolejna wykończona tubka. Lubię ten efekt chłodzenia, który pozostawia na ciele, nie widzę i nie wierzę w te całe właściwości antycellulitowe, jednak pozostawia w przyjemny sposób napiętą skórę po pewnym czasie użytkowania.

- krem do rąk, Johnson's. Krem kojarzący mi się z czasami liceum :D Dobrze się wchłania, ładnie pachnie, pozostawia skórę delikatną, jestem z niego zadowolona.



Maseczki, maseczki. Zadowolona byłam z nawilżenia i efektu za taką cenę. Do Lirene i Perfecty powracam non stop, a migdałowa ma boski zapach mmm. W 100% nie jestem jednak przekonana do tej z Bielendy, ale może dam jej jeszcze drugą szansę. Na końcu próbka mojego ulubionego kremu z Pharmaceris, który świetnie się sprawdził na wyjeździe, spokojnie wystarczył na kilka użyć.


- podkład Perfect Stay Oxygen Fresh Astor, odcień 100. Przy pierwszych razach przeszkadzał mi jego zapach, ale później było ok. Dobrze się rozprowadzał, całkiem nieźle krył, dawał ładny efekt na buzi. Ogólnie mówiąc byłam zadowolona z niego, jeszcze może kiedyś do niego wrócę. Co mnie zniechęciło to to, że pod koniec się rozwarstwił i był niemożliwy do zużycia. Nie było spowodowane złym jego przetrzymywania, bo czytałam, że inne dziewczyny też tak urządził.

- eyeliner Eveline. Ma cienki pędzelek pozwalający nam zrobić precyzyjną kreskę jaką tylko chcemy, dobrze się utrzymuje, nie odbija, nie znika z kącików. Na pewno jeszcze go kupię.

- lakier do paznokci, Colorama, Maybelline, 75. więcej o nim tutaj